– Magda, mam taki stary taboret. Jest okropnie zniszczony i chyba go wyrzucę… ale może chcesz?
– Jasne, biorę!
Taboret to rewelacyjny mebel! Mały i poręczny, więc łatwo go zmieścić w każdym wnętrzu, a w dodatku z pewnością się przyda, bo ma milion możliwych zastosowań. Uwielbiam nadawać nowe życie starym rzeczom, a solidne drewniane konstrukcje nadają się do takich przemian idealnie!
Moje metamorfozy nie są specjalnie zaskakujące – przeważnie opierają się na malowaniu i tak było również tym razem. Postanowiłam spróbować papierem ściernym odrobinę wyrównać powierzchnię, ale gdy szorowanie nie przynosiło zbyt spektakularnych efektów, machnęłam ręką. Umyłam stołek (najgorsza robota! mycie zawsze jest najgorsze we wszystkich domowych diy!) i obróciłam, by zacząć malowanie od dołu, a tam…
Meblomax z Komarówki powstał w 1976 roku i nadal istnieje, ale nie to zwróciło wtedy moją uwagę. Może już słabo widać, gdyż naklejkę nadgryzł ząb czasu, ale wygląda na to, że mój nowy taboret nazywa się Marcin. Marcin. Po prostu Marcin. JAK MÓJ SYN!
Teraz rozumiecie – to było przeznaczenie! Podekscytowana swoim odkryciem, zabrałam się do pracy. Miałam w domu nieduże opakowanie zielonej farby kredowej Annie Sloan. To taka zieleń już wchodząca trochę w niebieskości. Kolor zielonego jeziora; nazwany bardzo ładnie – Florence.
Uznałam, że dla Marcina będzie idealny!
Malowanie przebiegło bardzo sprawnie. Jedna warstwa pierwszej nocy, druga warstwa drugiej nocy, woskowanie i gotowe. Nawet to woskowanie, chociaż specjalnie za nim nie przepadam, na tak małej powierzchni przebiegło bardzo sprawnie. Sumaryczny czas pracy: może dwie godziny.
Od razu zestawiłam taboret z naszą granatową szafą, także odnawianą farbami Annie Sloan. Nim wybrałam dla niej ten kolor (Napoleonic Blue), brałam pod uwagę również Florence. Ale chyba dobrze, że szafa jednak jest niebieska. Tak wygląda bardziej dostojnie.
A zielony stołek, choć przy szafie wyglądał naprawdę świetnie, powędrował na drugi koniec pokoju i pełni rolę kwietnika koło naszej żółtej witrynki.
Teraz, już po zrobieniu zdjęć, na oknie wylądowały również lampki choinkowe, więc zrobiło się tu jeszcze przyjemniej. Możecie to zobaczyć w moim ostatnim daily vlogu na youtubie. Nasza kolekcja roślin jest naprawdę dobrze podświetlona! Za to odpowiednio zastawiony kaloryfer nie rzuca się przesadnie w oczy.
Dajcie znać, czy też lubicie dawać nowe życie starym rzeczom. A może zupełnie Was to nie bawi i wolicie zostawić zużyte meble przy śmietniku, by inni się nimi zajęli? Jeśli należycie do tej drugiej grupy, mam dla Was dobry sposób – wystawcie niepotrzebną rzecz na OLX jako “oddam za darmo”. Prawie na pewno ktoś się szybko zgłosi, a Wy nie będziecie musieli trudzić się znoszeniem!
Ja tym razem miałam wyjątkowo komfortowo – kolega sam nam przywiózł stołek (a przy kolejnej wizycie go nie poznał!). Ale normalnie, gdy chce się upolować fajny mebel, trzeba działać szybko i samemu sprawnie ogarnąć odbiór, nim zrobi to ktoś przed nami. Istne polowanie! Jest naprawdę wielu chętnych.
Dlatego następnym razem zanim coś wyrzucicie, dobrze się zastanówcie, czy to na pewno właściwe rozwiązanie. Lepiej, by meblem zajął się ktoś inny, niż żeby ten doszczętnie zgnił na deszczu czekając na kontener.
Wnętrza Zewnętrza
Mam w domu indentyczny taborecik Wykonany z drewna, na prostych nogach. I nie wyobrazam sobie abym miała go wyrzucić. Jest o wiele bardziej stabilny przy wieszaniu firanek czy przy sięganiu na wyższe pólki niż krzesła jakie mam u siebie. Taboret pomalowałam farbą na biały kolor tak aby sie nie wyróżniał. Jednak ta zieleń jest taka świetna, że zastanowie się nad pomalowaniem taboretu nastepnym razem na jakiś mocniejszy kolorek.
Oj też się już zdarzyło odzyskiwać stare taborety 🙂 Niby były do niczego a potem się okazuje, że drugie życie zyskują 😉
Super do wygląda. I de gliniane donice nadają południowy klimat:)
Też tak myślę. To był dobry wybór! 🙂
Ja dopiero niedawno odkryłam, jak bardzo gromadzenie starych mebli mi odpowiada. Świetnie się wpisuje w moje długie procesy zakupowe, sympatię do niskich cen i zamiłowanie do rzeczy z historią 🙂
Och, uroczy sąsiad! 🙂 U nas osiedle jest dość nowe, więc obawiam się, że sąsiedzi nie mają żadnych staroci do przerabiania. W ogóle nie słyszałam, by pojawiały się jakieś interesujące okazy przy okolicznych śmietnikach; dopiero parę przecznic dalej, gdzie jest starsza część Ursynowa, a tam niestety rzadziej bywam, więc szanse na wrócenie z perełką ze spaceru raczej niewielkie 🙁
Haha 😀 Jak przeczytałam o przystojnym Marcinie, to chcąc nie chcąc w pierwszej chwili pomyślałam o moim sześciolatku i się trochę zdziwiłam, że ciacho 😀
fajny ten taboret
Uwielbiam takie metamorfozy, dlatego skrzętnie gromadzę różne graty i w miarę możliwości nadaję im nowe życie.
Piękny kolor i naprawdę genialnie wkomponował się w wasze wnętrze.
Bardzo mi się podoba w połączeniu z niebieską szafą.
Uściski
boski taboret,w tym kolorze mu do twarzy:-)
Ja dostałam od sąsiada stołek, taborecik taki, ale z materiałem na siedzisku, więc będzie z nim więcej pracy 😉 Pierwszy raz zajmę się wymianą tapicerki, ale jestem podniecona tym 😀 No i podejście sąsiada… Dał nam ten stołek, bo "zauważył, że coś tam przerabiamy, to może z tym coś zrobimy"… Super! 😀
PS. A ten kolor świetnie współgra z żółcią witrynki! O wiele lepiej niż z niebieskością szafy 😀
Ja oczywiście liftinguję starocie i prawie całe mieszkanie mam urządzone jedynymi w swoim rodzaju starociami.A Marcin jest teraz super przystojny, ciacho z niego;)
Świetny efekt!